Choć jak mówią podobno jestem niezłamaną optymistką, to jesienna szarówka i chłód za oknem dopadły i mnie. Dostało mi się po trosze jak wszystkim. Chandra, jak to się potocznie nazywa, wpadła i do mnie, by przypomnieć mi o swoim istnieniu. Długie, szare i zimne wieczory wcale nie napawają optymizmem a do wiosny… oj, daleko.

Jednak jak to z nieproszonymi gośćmi bywa, chciałoby się ich jak najszybciej pozbyć. Sposobów jest mnóstwo a jeżeli mocno czegoś chcemy a do chęci dołożymy odrobinę kobiecego sprytu, sprawa staje się banalnie prosta. Siłownia i porządny wysiłek fizyczny sprawi, że zaśniesz nie myśląc o niczym, choćby nieproszony chyłkiem siedział na twoim łóżku. Masaż, spa, kino… kawa z przyjaciółką, spojrzenie przystojnego nieznajomego…. a może zakupy?

 

A ponieważ jestem leniwa, bo to prezent jakim co roku obdarowuje mnie jesień, skorzystam z tego ostatniego. Jeżeli chodzi o najlepszy i niezastąpiony moim zdaniem poprawiacz humoru, to wszystko inne na łopatki kładzie niezrównana biżuteria! Kolejna błyskotka w niedomykającej się szkatułce to prawdziwy powód do radości i dumy każdej z nas!

 

Dziś nie trzeba trwonić fortuny na kolię z brylantów. Za kilkadziesiąt złotych można kupić naprawdę fantastycznie wykonaną i wyglądającą biżuterię. Lakier imitujący złoto czy srebro jest naprawdę przekonujący, a cyrkonie z całą odpowiedzialnością mogą zastąpić brylanty. Nie rujnując więc portfela i nie zastawiając rodzinnej fortuny, z łatwością można trafić na prawdziwe skarby. Naszyjnik, bransoleta, pierścionek a może kolczyki? Wszystko jedno. Należy tylko pamiętać, że nadal obowiązuje biżuteria w rozmiarze XXL! Mając więc w portfelu nie więcej niż 100 złotych, śmiało możesz wybrać się na łowy!

 

Dla bardziej wymagających lub tych z bardziej zaawansowaną depresją, polecam odwiedzenie moich ulubionych sklepów jak Kate&Kate, Cocktail’me, czy tak popularną ostatnio markę Lilou czy Dziubeka. Prawdziwych łasuchów, szczególnie tych na przedświątecznej diecie, zachęcam do zapoznania się ze smakowitą i z całą pewnością poprawiającą nastrój, kolekcją Chocokate. Tu z ulubionych elementów sama stworzysz sobie najbardziej smakowity naszyjnik, bransoletkę lub kolczyki. Wprawdzie na ten sposób wyleczenia jesiennej chandry trzeba by odkładać już od wakacji, ale uważam że naprawdę warto!

 

Tak więc aby nie szerzyć grona smutnych i zestresowanych jesienią polek, pora udać się na zakupy. W gruncie rzeczy nie będę tego odkładać na jutro, przecież nie muszę nawet wychodzić z domu. Komputer, internet, klik…. i mam! :)
 
[nggallery id=3]