Jedną ręką sięgasz w stronę budzika, który bezczelnie ogłasza rozpoczęcie kolejnego dnia. Leniwie wstajesz, i na w pół śpiąca idziesz w stronę kuchni, by zaparzyć poranną kawę . Ekspres solidnie odmierza trzy miarki świeżych ziaren, po czym wolnym strumieniem napełnia filiżankę. Unoszący się aromat z pewnością pomoże szerzej otworzyć opadające wciąż powieki.
Porządne szorowanie zębów, dokładny makijaż, staranne układanie włosów, które w rezultacie mają wyglądać jak czesane wiatrem. Mogło być lepiej, ale jest ok. Na koniec trochę różu i w efekcie możesz nawet uśmiechnąć się na widok swojego lekko ulepszonego odbicia w lustrze.
Teraz nadszedł czas, by zmierzyć się z zawartością szafy. Zmora, z którą przegrywasz każdego dnia. Wiesz, że wybór nie będzie prosty, a upływający coraz szybciej czas, jakby zawarł pakt z wiszącym na ścianie zegarem. Chwila skupienia i kolejne obietnice rozsądnego kupowania. W końcu jednak podejmujesz się zadania i stajesz z problemem twarzą w twarz.
W tym byłaś wczoraj… To źle leży… Sukienka mogłaby być, ale kto o tej porze na miłość Boską, będzie szukał rajstop! Do tej bluzki nie masz spódnicy, a spodnie… właściwie po co kupiłaś te spodnie, skoro i tak nie masz do nich butów?!…
W geście bezradności sięgasz po cokolwiek. By uniknąć nieudanego zestawu, wybierasz coś w czym niedawno byłaś. Nigdy nie przyciągałaś zbytniej uwagi, więc liczysz, że nikt się nie zorientuje. Szafa wypełniona po brzegi, a ty jakbyś uparła się udowodnić światu, że do szczęścia wystarczy ci wysoka pozycja w pracy i czytanie inteligentnej prasy.
W pracy dziękujesz za drugą kawę, ponieważ ciśnienie podnosi ci widok obłędnie wyglądającej koleżanki. Jak zwykle w centrum uwagi. Piękna i pewna siebie. Nawet lekko obtłuczony, stary kubek z kawą, nie ujmuje jej urody. Ubrana w zwiewną sukienkę, taką jaką masz zresztą w swojej szafie, ciężkie kozaki, kolczyki, zegarek… Jak ona wpadła na taki zestaw? Ty nie założyłaś jej jeszcze nigdy! Latem nie było jakoś okazji, a na zimę wydawała się za lekka.
Co z oczu to z serca. Postanawiasz wrócić do siebie i zająć się bardziej wartościowymi sprawami. Dzień w końcu kiedyś minie. Zanurzona w obowiązkach zapomnisz o wyglądzie. No chyba że przyjdzie ci do głowy, by wracając z pracy poprawić sobie nastrój zakupami…
jak ja dobrze to znam… :P
Gosia nieudany zestaw to do Ciebie nie pasuje, Ty zawsze wyglądasz idealnie.
oj zdarza się, zdarza…. jak każdemu :)