Czternasty lutego w tym roku był dla mnie wyjątkowo upojny i obfity w pracę. Zamiast spędzić wieczór w kinie lub przy lampce wina, całą sobą oddałam się pracy. A że jest to coś, co kocham bez reszty, cudownie wgrało się w klimat walentynek.
Oto pigułka dziewieciogodzinnej pracy nad sesją zdjęciową dla warszawskiego Biura Podróży. Moje cztery minuty pozytywnej energii! Miłego oglądania!