Święta Bożego Narodzenia, to najbardziej lubiane i celebrowane święta. Chyba wśród nas wszystkich. Otoczone magiczną aurą, owiązane czerwoną wstążką i pachnące świeżym igliwiem. Wypełnione dźwiękiem wszechobecnych kolęd i szeptem składanych sobie wzajemnych życzeń…
Jakby za dotknięciem magicznej różdżki odkładamy na bok problemy i zapominamy o kłopotach. Nawet tych finansowych. Za ostatni grosz, w ostatniej chwili tuż przed Wigilią, kupujemy choćby najmniejszy drobiazg, byleby tylko sprawić radość komuś bliskiemu. Komuś, na kim nam zależy i komu chcielibyśmy na nowo pomóc uwierzyć w istnienie Świętego Mikołaja.
Nie przeraża nas tłok na ulicach, rozmazany prószącym śniegiem makijaż a nawet kolejki do przymierzalni, gdzie tak bardzo chciałybyśmy zmierzyć upatrzoną wcześniej koronkową bluzkę.
Nie wyobrażamy sobie tego wieczoru bez wyjątkowej „oprawy” a co za tym idzie zakupu choćby nowych kolczyków czy sukienki w wyjątkowo świąteczno czerwonym kolorze, której być może nie założymy już nigdy więcej. Ale, któż by dziś o tym myślał :)
Jak co roku, tradycyjnie, kolorowymi lampkami dekorujemy choinkę, dom i każdy jego najmniejszy zakamarek. Nie wyobrażamy sobie stołu bez śnieżnobiałego obrusa i jemioły pod którą a nuż, ktoś kogoś ukradkiem pocałuje…
Wigilia, to wyjątkowy wieczór, dlatego też każda z nas chciałaby wyglądać pięknie. I tak jak ważny jest wystrój świątecznego otoczenia, tak też i my tego wieczoru nie możemy zapomnieć o sobie. Ukryjmy pod sukienka zbędne kilogramy, które zapewne uda nam się w końcu zgubić gdzieś po drodze do przyszłych świąt, odpowiednio, z precyzją dobierzmy subtelną biżuterię i świadomie, bez cienia wahania włóżmy bluzkę w idealnym dla siebie kroju i kolorze.
A kiedy w pospiechu, pakując ukradkiem ostatnie prezenty, przewracając w międzyczasie na patelni pachnącego Wigilią karpia, jedną ręką poprawiamy niedociągnięcia w makijażu a drugą krzywo dopięty kołnierzyk przy koszuli męża, zatrzymajmy się na chwilę. Zróbmy sobie kawę i poświęćmy sobie kwadrans. Choćby pod pretekstem pomalowania paznokci…
Święta bowiem to czas podsumowań. Kolejny rok za nami. Jesteśmy starsze, bogatsze w doświadczenia i kilka niechcianych niestety zmarszczek. Zyskałyśmy jakieś sukcesy ale z pewnością popełniłyśmy też i błędy. Coś nas uszczęśliwiło ale codzienność nie oszczędziła nam zapewne i rozczarowań. Nowa miłość, zmiana pracy a może to Wasza wspólna pierwsza Wigilia w nowym, pierwszym, jeszcze nie do końca urządzonym „M3”?
A może to był całkiem spokojny, zwyczajnie szczęśliwy rok? Bez gwałtownych uniesień czy wydarzeń i większych życiowych zmian. Może niewiele też zmieniło się przy Waszym Wigilijnym stole? Te same twarze. Te same nakrycia plus jedno puste. Dla podtrzymania tradycji i zbłąkanego gościa. Ci sami starzy przyjaciele i jeszcze starsi, niegroźni już wrogowie, którym dziś zapominamy wszystkie grzechy i przewinienia…
A może ten rok przyniósł wielkie zmiany. Dla jednych pozytywne dla innych nie. Jednym podarował masę szczęścia, innym wiele bólu i rozczarowań… Może w tym roku dostawicie do świątecznego stołu długo wyczekiwane dziecięce krzesełko… a może nie będzie już z Wami kogoś, na kogo już zawsze, w każde świeta, w głębi serca będziecie czekać….
Nowe postanowienia, plany i obietnice. Względem innych ale przede wszystkim względem siebie. Zgubić trzy kilogramy, wykupić karnet na siłownię, awansować na wyższe stanowisko i być bardziej wyrozumiałą dla przyjaciół… może i tak, ale ja nie będę rozśmieszać Pana Boga swoimi planami, tylko cichutko, w tajemnicy przed całym światem, twardo zmierzać do postawionego sobie celu!
Tradycyjnie, bez zbędnych słów, z całego serca życzę wszystkim swoim przyjaciołom, znajomym, klientom oraz czytelnikom mojego bloga Zdrowych i Wesołych, pachnących piernikiem i pomarańczą, stylowych Świąt Bożego Narodzenia! Oby nigdy nie zabrakło Wam w życiu tego, co dla Was najwazniejsze!