Przygoda z długimi spódnicami, choć tak naprawdę nigdy się nie skończyła, o czym mogą poświadczyć miłośniczki nieśmiertelnego stylu boho, na dobre zaczęła się już w zeszłym roku.
Z pewnością pamiętacie jak bardzo zachęcałam was już wówczas do noszenia powłóczystych, dziewczęcych sukienek. Na pewno też w pamięć zapadł wam widok kilku „odważnych” dziewczyn „zamiatających” chodniki tę prześliczną, romantyczną kiecką. Pamiętacie? Tak czy inaczej w tym roku powinnyście chociaż spróbować się z nią polubić. Nie namawiam tu do wielkiej przyjaźni i nie zachęcam też do zdrady z ukochaną parą dżinsów, ale może chociaż krótka, koleżeńska letnia przygoda?
Rekonesans po sklepach wypadł dość dobrze. Nie mówię tu o małych butikach, gdzie już w zeszłym roku można było nabyć model maxi. Mówię o sieciówkach, gdzie mimo śniegu za oknem i utrzymującego się dzielnie słupku mrozu na termometrach, już od dawna miałyśmy możliwość zapoznania się z kolekcją wiosna-lato 2013.
Ku mojej wielkiej radości wśród wielu dość ciekawych rzeczy, znalazłam tam też właśnie długie spódnice. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ duże sieciowe sklepy zawsze miały większy (czytaj ogromny) wpływ na gust i ukierunkowanie potencjalnych klientów, niż małe, niszowe sklepiki. Niestety. W tych drugich przeważnie należy wiedzieć po co się do nich wchodzi i czego się w nich szuka. Należy mieć zmysł tworzenia własnych zestawów i odwagę na nowatorskie często pomysły na ich łączenie i noszenie na ulicach. W sklepach sieciowych można natomiast dyskretnie podejrzeć ewentualne zestawienie ciuchów na ekspozytorach i manekinach, co większości z nas ułatwia decyzje zakupu nawet tej długiej, pozornie ciężkiej do tworzenia codziennych zestawów spódnicy. Tak czy inaczej to jeszcze sieciówki tworzą i promują modę, którą nosi się na ulicach małych miast. Jakoś w dalszym ciągu łatwiej nosi nam się to, co nosi większość. Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że tak dużo w tym sezonie długości maxi. Może chętniej i odważniej po nie sięgniemy?
No więc trudne czy nie? Nosić czy unikać tego „jednorazowego” wybryku zakupowego? Oczywiście że nosić! Długie spódnice nawet te z cienkiego jedwabiu czy zwiewnego szyfonu bez obawy i najmniejszej wątpliwości, powinny znaleźć miejsce w naszej całorocznej szafie. Bez względu na porę roku, wzrost czy figurę, przy odrobinie wyobraźni i znajomości własnej sylwetki, śmiało możemy nosić ją przez okrągły rok. Jedynymi wątpliwościami jakie możemy mieć, to te związane z kolorystyką letniej garderoby. Jesienią i zimą bowiem należy bardziej skupić się na stonowanych, neutralnych kolorach. Brązy, beże, szarości i czernie to zawsze bezpieczne całoroczne barwy. Odcienie pasteli możemy obronić łącząc je z ciemniejszą górą swetra, neony natomiast zostawmy do wakacji.
Kupując długą spódnicę, miejmy tę świadomość, że możemy z niej tworzyć ciekawe i oryginalne stylizacje przez cały rok.
Zaczynając od lata gdzie model maxi często i chętnie łączymy z męskim topem i lekkimi klapkami czy balerinami, tworząc w ten sposób proste i szalenie romantyczne letnie zestawienie wręcz idealne na upały, przechodząc przez chłodną jesień, gdzie wystarczy dodać małą, skórzaną kurteczkę czy gruby, mięsisty, udający płaszcz sweter i czapkę, aż po środek zimy, gdzie spódnica maxi pięknie obroni się z szalenie modnym obecnie, sztucznym, krótkim futrem, wielkim szalem i ciężkimi, zimowymi butami czy to na słupku czy też nieustającymi motocyklówkami na płaskiej podeszwie.
Należy pamiętać też o regule zabawy w ciepło-zimno. Łącząc cienkie, letnie tkaniny z zimowymi ubraniami należy pamiętać o odpowiednich proporcjach! Ich zachowywanie w tym przypadku, jest absolutnie konieczną umiejętnością, którą musimy nabyć najlepiej w domowym zaciszu. Przy cienkich tkaninach wielowarstwowość jest bowiem nieunikniona. Pod koszulę czy bluzkę zakładaj dopasowany top, tak by tylko ostatnia warstwa, w tym wypadku np. gruby sweter, był jedyną luźną warstwą, jakże różną od zwiewnej, lekkiej spódnicy. No cóż, przeciwieństwa od zawsze się przyciągały i jakby tego było mało, tworzyły idealne związki… na długi, długi czas!