pytanie czytelnika Rozmaitości Ostrołęckich;
Dlaczego ulubionym strojem oficjalnym mężczyzn w wieku 50 plus jest w Ostrołęce kraciasta koszula i kamizelka wędkarska?
Ta miłość rozpoczęła się wiele lat temu, kiedy umęczone bieganiną żony, partnerki tudzież samowystarczalni panowie, po zwiedzeniu kilkunastu sklepów i rynku, wracali z jedną i tą samą zdobyczą. Koszulą w kratę. W różnych kolorach i rozmiarach deseniu. Jesienią i zimą z długim rękawem, w sezonach letnich natomiast z krótkim, lekko sięgającym łokcia.
Krata przylgnęła do nas niczym symbol narodowy. Kraciasta koszula i naciągnięte za kostki skarpetki kojarzą się tak mocno z polskim mężczyzną, niczym szkocka spódnica ze Szkotem. Dziwić się, śmiać czy może kpić? Ja zdecydowanie się powstrzymam.
Spójrzmy na nasze miasto. Dzień za dniem coraz bardziej opuszczone, szare i smutne. Pozbawione ciekawych eventów, wydarzeń, z wymarłą i zaniedbaną starówką. W niedzielne popołudnia nie ma dokąd pójść. Spotkanie spacerowicza graniczy z cudem. Spędzanie niedziel przed telewizorem lub w ogródkach działkowych nikogo nie zachęca do rozmyślaniu o własnym wizerunku.
Miasto ubogie w sklepy a w szczególności te z odzieżą dla dojrzałych mężczyzn. Sieciówki przeplatają się ze sklepami z garniturami. W tych pierwszych cała oferta skierowana jest zdecydowanie do klientów 20 plus, w tych drugich natomiast, kłania się raczej tania „biznes klasa”. Znalezienie bawełnianej bluzki, odpowiedniej dla pana z niekoniecznie płaskim, wyrzeźbionym na siłowni pięćdziesięcioletnim brzuchem, graniczy z cudem!
Mężczyźni zmuszeni są więc albo mocno się odmładzać, co niestety nie zawsze wygląda dobrze i wymaga wprawnego oka, albo przechadzać się w spodniach od garnituru i wpuszczonej w nie klasycznej koszuli z (o zgrozo) krótkim rękawem. Może nieco generalizuję, ale trudno jest wymagać od pewnej grupy ludzi pewnych umiejętności i wariacji stylistycznych.
Dawne czasy i stare nawyki tak bardzo wykreowały ich „styl” że bez pomocy specjalisty ciężko będzie zmienić ich wizerunek. Trzeba tu także nadmienić o tym, że dobrze (czytaj INACZEJ) ubrany człowiek, a już szczególnie mężczyzna, zawsze wywołuje skrajne emocje. Przyciąga uwagę, nastawiając się tym samym na krytykę opinii publicznej. Przeważnie głośną i mocno przesadzoną, co w moich oczach, jest dużym hamulcem by wyróżniać się z tłumu.
Przy problemie „koszuli w kratę” należy sięgnąć do ich korzeni. Mężczyźni po pięćdziesiątce nie przywiązują zbytniej wagi do stroju. Bo niby kiedy mieliby to robić? To pokolenie, do którego mam szczególny szacunek. Pracujący na pełen etat. Robiący wszystko by ich rodzinom niczego nie brakowało. „W ich czasach” i środowisku (mówimy tu wyłącznie o tych, którzy dziś noszą wspomniany przez czytelnika strój) nikt nie mówił o modzie. Nikt nie zwracał też na to większej uwagi. Ważniejszy był zakup pralki czy lodówki. A szkoda, bo ci mężczyźni warci są najlepszej oprawy.
Więc może dajmy im spokój. Niech przechadzają się w swoich kraciastych koszulach i kamizelkach. Byleby tylko byli szczęśliwi! Na pocieszenie mogę powiedzieć, że częściej można dziś spotkać naprawdę dobrze wyglądającego dojrzałego meżczyznę niż jego dwudziestokilkuletnią wersję.
pytanie; Dlaczego ulubionym strojem oficjalnym mężczyzn w wieku 20-30 lat jest w Ostrołęce bluza z kapturem?
Mam nadzieję, że odpowiedzią na pierwsze pytanie nieco rozjaśniłam także i to. Choć nad tym problemem można by się zastanowić głębiej. Młode pokolenie żyje w dobie internetu, kolorowych czasopism, programów telewizyjnych. Jest na co popatrzeć, co podziwiać a w efekcie z kogo brać przykład. Dlaczego najchętniej sięgają po bluzy z kapturem?
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ szczerze mówiąc ja takich mężczyzn nie widuję zbyt często. Pomijając naturalnie wycieczki rowerowe. W tym przypadku fakt, same bluzy, ale nie sądzę żeby o to panu, drogi czytelniku chodziło. Z pełną świadomością sądzę jednak, że główną odpowiedzialność ponosi za to nieprzywiązywanie uwagi do własnego wyglądu, oraz wstyd przed opinią innych i wybijaniem się z szeregu.
pytanie; O czym to świadczy? Czy to jest jakiś tajemny dress code?
Dress Code to nic innego jak reguły doboru stroju narzucane przez pracodawców bądź odgórne wymagania dużych firm. Stosuje się je w stosunku do urzędników, pracowników biurowych, pracowników dużych firm i korporacji. Ich strój musi być dostosowany do wymogów przełożonego, zajmowanego stanowiska , wizerunku i polityki firmy. Podnosi ich wizerunek oraz jej wiarygodność. Więc odnosząc się do zadanych przez Pana, drogi czytelniku pytań, zdecydowanie nie jest to dress code.
Moim zdaniem świadczy to o braku świadomości i o tym czym jest, i jak wiele znaczy wygląd zewnętrzny. Ubranie to nie tylko coś, co sprawia że jest nam ciepło. Dziś ubranie świadczy o wyrażeniu własnej wartości w połączeniu z szacunkiem dla innych.
Do braku świadomości dołączyć możemy tzw. małomiasteczkowość. Ludzie nie przywiązują tu uwagi do ubrań i własnego wizerunku. Dużo łatwiej za to przychodzi nam ocena innych. Szczególnie ta negatywna! Jedni więc z braku świadomości zakładają sprawdzone dżinsy i koszulkę, inni natomiast, dla własnego bezpieczeństwa, wskoczą we wspomnianą przez Pana bluzę, naciągając głęboko na głowę przepastny kaptur.