Czy chcielibyście aby dzisiejsze matki wyglądem przypominały te sprzed dwudziestu a może i trzydziestu lat?
Czy może zdecydowanie wolicie wygląd tych dzisiejszych, nie gorzej a nawet często wyglądających lepiej niż ich córki. Przez ostatnie lata w modzie wszystko się zatarło. Wszelkie granice, schematy i konwenanse. Poza naturalnie dobrym gustem i modowym smakiem.
Dziś granica między dwudziestoparoletnią dziewczyną czasami jest nie do uchwycenia między nią, a jej czterdziestoletnią, dojrzała koleżanką. Młodsze dziewczyny często nieświadomie dodają sobie lat. Te starsze z kolei z pełną świadomością wyglądają na dużo młodsze niż w rzeczywistości są.
Za przykład podać można liczne gwiazdy, także matki, w różnej rozpiętości wieku. Popatrzmy na młodziutką Alicję Bachledę-Curuś poprzez Edytę Górniak aż do pięknej, acz dojrzałej Anety Kręglickiej. Rożnica wieku dziś już nie jest przeszkodą w tym, by mogły korzystać z zawartości jednej szafy. Wystarczy że mają podobny modowo gust oraz preferują zbliżony styl.
Kiedyś garderoba matki bardzo mocno różniła się od garderoby jej córki. Dzielił je nie tylko rodzaj ubrań, krój czy fason, co przede wszystkim rozmiar. Dziś dojrzałe kobiety świadomie dbają o figurę. Inaczej się odżywiają, korzystają z porad dietetyka oraz sal treningowych. Już samą sylwetką niewiele różnią się od własnych córek czy też dużo młodszych koleżanek. Dzięki temu chętniej sięgają po odważniejsze kroje bluzek, nieco krótsze niż ich poprzedniczki sukienki, czy chociażby wąskie dżinsy.
Czy potraficie wyobrazić sobie obraz własnej matki w dżinsach? Ja swojej nie widziałam. No może krzątającą się po domu, ale nigdy nie pozwoliłaby sobie go w nich opuścić.
Poczciwe kostiumy „adekwatne do wieku” były podstawą garderoby mam sprzed kilkudziesięciu lat. Być może ktoś powiedziałby, że moda była inna a czasy trudniejsze. Myślę jednak, że nie o to tak naprawdę chodziło. Większość wszakże osób miała dostęp nie tyle do gotowych ubrań, co do maszyn do szycia. Na moje oko wystarczyło więc uruchomić własną wyobraźnię i przełamać tamtejsze kanony mody. Dlaczego więc nic poza przyzwoicie skrojonymi sukienkami sięgającymi do połowy łydki spod nich nie wychodziło?
Obraz matki w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych modowo był bardzo schematyczny. Przyzwoity i „odpowiedni do wieku”. Ścięte krótko, ułożone trwałą włosy. Sukienka z długością adekwatną dla pani po trzydziestce. Jakiś kostium na poważniejsze wyjścia oraz jedna abstrakcja w kroju i szyciu. Na sylwestrową noc. Wtedy można było niemalże zapomnieć o tym ile ma się lat. To jedyne modowe szaleństwo, na jakie były w stanie się odważyć tamtejsze kobiety.
Wygląd tamtejszych matek to wynik postrzegania własnej dojrzałości. Postrzegania tej dojrzałości głównie przez otoczenie. Myślę, że podstawowym problemem było uwolnienie własnych myśli, preferencji modowych oraz tego co najtrudniejsze; o porzucenie utartych i stawianych przez lata twardych na tamte czasy granic tego, co wypada kobietom w „pewnym wieku”. Bo czy można być na coś za starym? To pytanie do dziś nurtuje wiele kobiet i mężczyzn. Czy w modzie istnieje pojęcie „za stary”?
W wybieraniu stylizacji, niezależnie od wieku oraz tego czy jest się matką czy też jeszcze nie, należy brać pod uwagę wyłącznie znajomość własnej sylwetki oraz okoliczności, na którą dany outfit tworzymy. Niezależnie od tego ile mamy lat w dowodzie oraz ile mamy dzieci w domu, mamy prawo stworzyć swój własny wizerunek tak, jak same tego chcemy. Pokazujmy i ukrywajmy to co uważamy za słuszne. Ale przede wszystkim nie zapominajmy o dobrym smaku! Jednakowo źle w przykrótkiej i przyścisłej skórzanej spódnicy i kabaretkach wyglądała będzie dwudziestoletnia córka co jej czterdziestoletnia matka.
Kobieta świadoma własnej wartości, spełniona jako rodzic, zrealizowana zawodowo. Wolna od lęku upływającego czasu. Znająca najnowsze trendy w modzie, odważna w stylu. Taka jest dzisiejsza matka. Jej obraz na przełomie lat znacznie się zmieniał. Czy na dobre? To pytanie pozostawiam wam, drodzy czytelnicy. Zapewne jedni do dziś tęsknią za obrazem matki czekającej z ciepłym obiadem w domu a inni pękają z dumy, że ich matka pnie się po szczeblach kariery. Jedni pamiętają jak zachęcali by wreszcie kupiła sobie coś nowego, inni nieco zawstydzeni sytuacją, przemykają w sklepie, by między półkami nie wpaść na kobietę, która wygląda znacznie lepiej w tych samych spodniach ;)