Kiedy tylko znajduję wolną chwilę, a myślę że dziś ciężko o takie momenty w życiu każdego z nas,   staram spędzić się ją kompletnie sama. Zbieram wtedy myśli i reasumuję to co zrobiłam, zrobić muszę i zawsze zapisuję to, co zrobić mogłam lepiej. Tak na przyszłość. Ku uniknięciu kolejnych niedociągnięć. Takie podsumowanie własnej osoby. Zawsze przy tym pomaga mi dobra kawa, ukochane czasopisma oraz notes, bez którego ciężko byłoby mi ogarnąć swoje plany i zadania.

Dzień jest taki krótki a tydzień ucieka przez palce. Dziś wiem, że o tym co robi się z miłością i pasją trzeba myśleć dwadzieścia pięć godzin dziennie. Bez przerwy i bez kompromisów. Prasując spodnie myślę o nowym wpisie a idąc do pracy, planuję kolejne wyjazdy na spotkania, których naturalnie nie chciałabym ominąć.

Czasami udaje mi się wykonać sto procent założonego sobie planu, ale przeważnie realizuję tylko dziewięćdziesiąt. Szkoda, bo chyba każdy z nas stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej i dąży by jej podołać. Każdy gdzieś pędzi. Dochodzą nam coraz to nowe zadania i obowiązki. Po głowie krążą niezrealizowane ambicje, że zawsze można było zrobić coś lepiej. W głowie piętrzą się myśli bezsensownego poprawiania błędów, których poprawić się już nie da… może gdybym się spięła, postarała bardziej… może gdybym dała inny naszyjnik do tamtej sesji… a może jednak zupełnie inne torebki… a może jednak mogłam być w dwóch miejscach jednocześnie, nie zaniedbując przy tym najbliższych i przyjaciół?..

Tak czy inaczej w mojej pracy nie ma czasu i miejsca na kompromis. Są wyłącznie twarde wybory. Albo coś robię albo nie. Robiąc jedno często rezygnuję z czegoś innego, bo zwyczajnie nie potrafię być w dwóch miejscach jednocześnie. Wybór zależy wyłącznie ode mnie, albo kto wie… może trochę i od losu :)

Jak więc sprawić, by to co robisz, robić z nieustającą pasją i niegasnącym sercem? Ja mam tylko jedną receptę. Zwyczajnie i w biegu! Łapiąc z życia co możliwe, bo to daje mi ogromne pokłady pozytywnej energii na długi czas, no może tak jak dziś, z krótką przerwą na małe espresso… :)

fot. Iza Zera