Wymknęła się z prowincjonalnej szkoły, by z podniesioną głową zwiewnie panoszyć się po ulicach miast. Ma prawo do dumy, bowiem plisowana spódnica to dziś prawdziwy obiekt pożądania każdej dziewczyny i absolutny niezbędnik nadchodzącego lata.

Wprawdzie już w zeszłym sezonie można było się z nią minąć, ale wtedy była jeszcze nieco skromniejsza i nie tak pewna siebie jak dziś!

W latach osiemdziesiątych plisowana spódnica miała swój  złoty moment, ale kojarzona była wyłącznie z nobliwym lookiem szkolnego zestawu. Noszona niemalże wyłącznie w połączeniu z marynarką. Nikt nie pomyślał wówczas o takim mezaliansie stylów i nawet nie śmiał połączyć tak wytwornej spódnicy ze zwykłym topem czy grubym swetrem. Dawniej sięgająca kolan, dziś opadła na ziemię i prowadza się ze „zwykłą” bawełną. Nie gardzi kolorami i zależnie od nastroju raz jest subtelna, pastelowa, pachnąca cytrusami a innym razem przybiera agresywną barwę żywej zieleni, kocha szmaragdy i nie gardzi dużą dawką amarantu!

A jak ją nosić dziś? Na różne sposoby. Krótką przed kolano, do połowy łydki albo tę najbardziej modna powłóczystą długość maxi. Melancholijnie pastelową lub krzykliwie barwną.

Z czym łączyć by nie wyglądać banalnie? Zapomnij o marynarce. Dziś noś ją w stylizacjach vintage z bluzkami z kołnierzykiem lub dzierganym sweterkiem i sandałami na obcasie. W stylu boho natomiast, z obszernymi bluzkami czy swetrami i butami na wysokim koturnie. A jeżeli masz ochotę na wersję rockandrollową, połącz delikatną spódnicę z ciężką skórzaną kurtką i równie ciężkimi trzewikami.

Jak więc widzisz, sposobów na plisowane spódnice jest całkiem sporo. Zależy to wyłącznie od Twojego nastroju i tego, jaki dziś chcesz przybrać look. Może więc warto spróbować, zanim znowu na długo odejdzie w zapomnienie…