blogerzyStatystyki blogów i blogerek rosną w zastraszającym tempie. Jak to się mówi potocznie, jak grzyby po deszczu. Jakby mało było blogerek, spod ziemi wyłoniły się też vlogerki a nawet szafiarki, czyli osoby zajmujące się niemalże tym samym, z tą rożnicą, iż jedne więcej piszą a drugie tylko pokazują.To taka moda na bloga. Bo dziś mieć bloga, facebooka czy instagrama, znaczy ”być na czasie”.

Blogi czytamy zamiast kolorowych czasopism. Nie wysilając własnej wyobraźni, śmiało ściągamy ze zdjęć modowych blogów. Trochę takie kopiuj-wklej. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej. Ktoś podaje nam gotowy pomysł, przedstawia i pozostawia naszej ocenie, a my możemy z niego skorzystać lub nie. Blogi oglądamy mimowolnie. Na tabletach, telefonach, komputerach. Nie wiedząc kiedy tak mocno wkręcamy się w temat, stając się ich naśladowcami, żeby nie powiedzieć cichymi wielbicielami. I nie byłoby w tym naprawdę nic złego, gdyby powstające coraz to nowe blogi trzymały „jakiś” poziom.

Kilka lat wstecz, kiedy zaczynały pierwsze blogerki, które dziś wyszły już daleko poza komputer, podbijając stacje telewizyjne oraz pisma na całkiem wysokim poziomie, miały na celu przedstawianie stylizacji z tego co miały w szafie, i w głowie. Taka pierwsza pomoc w zrobieniu czegoś z niczego. Dziś, mimo tego, że to co robią nadal robią dobrze a nawet coraz lepiej, stały się niestety narzędziem komercyjnym. Prezentują ubrania na zasadzie barteru. Podpisują umowy z firmami, markami oraz sklepami, obligując się jednocześnie na pokazywanie się w danych rzeczach oraz bywanie w określonych miejscach. Co lepsze blogi na swoich stronach odpłatnie umieszczają też wymienne linki. Sprytny zabieg! W ostateczności tylko jedno kliknięcie dzieli osobę śledzącą danego bloga do firmowanej przez niego strony i jak to jest w kolejności, do koszyka zakupów.

Nie umniejszając jednak ich stylistycznym umiejętnościom i nietuzinkowemu wyglądowi, zastanawiam się tylko ile jest dziś prawdy w przedstawianych outfitach? Czy te piękne dziewczyny nigdy nie biegają w dresach i jeansach? Czy naprawdę dany strój wykorzystują wyłącznie raz? To co niby robią z ciuchami ze zdjęć? Wyrzucają? Oddają? Sprzedają? Otóż to! Mają swoje konta na Allegro i ciuchy których już nie chcą, sprzedają jak ciepłe bułki! Ale dlaczego sprzedają skoro jeszcze kilka dni wcześniej zakochane były w danej stylizacji? Ja za nic w świecie nie sprzedałabym rzeczy którą uwielbiam nosić! I tu właśnie z czystej i nieskalanej miłości do mody, zrodziła się komercja, która niestety ale nieco zachwiała prawdomównością modowej blogosfery.

Nie zmieniając jednak zbytnio tematu, skupię się wyłącznie na samym blogowaniu. Otóż nie uważam że jest to nie potrzebne, bezużyteczne czy zupełnie przekłamane. Nie sądzę też, że skoro mamy już wyznaczony ranking najlepszych, zdaniem czytelników, blogów to nie powinny powstawać nowe. Każdy bowiem, ma prawo dzielić się swoimi umiejętnościami czy pasją oraz świeżym spojrzeniem. Byleby tylko było co przekazać a przekaz ten był mądry! Nie na siłę, i nie dlatego, że robią to wszyscy. Bo nie wszyscy potrafią to robić. A ci którzy myślą, że dziś na blogowaniu każdy może zarobić łatwo i przyjemnie, są w wielkim błędzie! Nie prześcigniesz kogoś, kto dawno dobiegł do mety!

Tak czy inaczej „dobre” blogerki rozwinęły skrzydła. Zaistniały w telewizji. Rola internetowego eksperta modowego to dziś dla nich już za mało. Zaczęły pojawiać się na „salonach” efektem czego pojawiły się publikacje w plotkarskich magazynach, co zwiększyło z kolei szanse na pojawianie się w telewizjach śniadaniowych, oraz programach tematycznych. Tym samym stały się nie małym zagrożeniem dla modowych reporterów!

Media zawrzały. Dziennikarze zaczęli bać się o własne stołki. No i mają ku temu poważny powód. Na pokazach mody to topowi blogerzy dziś siedzą w pierwszych rzędach, przysłaniając reporterów nietuzinkowymi nakryciami głowy;) Całe strony w modowych gazetach oddawane są w ich ręce! Doradzają, poprawiają, krytykują. I choć nie każdemu może się to podobać, działania te mają jawny cel! Dziś bardziej i chętniej zawierza się blogerkom, niż redaktorom czy fotoreporterom! Czy warto jednak szukać wojny i ofiar? Fakty są takie, że blogowanie wielu młodym i utalentowanym osobom otworzyło drzwi do świata mody. Pozwoliło przebywać w miejscach, o których im się wcześniej nawet nie śniło. Blogerzy uwierzyli w swoje siły i możliwości a media mocno im w tym dopingowały, chyba nieco nie wierząc w ich sukces. A ci którzy go odnieśli stali się dla nich nie małą konkurencją! Czyżby uczeń przerósł mistrza?

I choć blogosfera dawno już wyznaczyła swoich reprezentantów, a określenie „blogerka modowa” przez ostatnie wydarzenia przestało brzmieć dumnie, miliony dziewczyn oraz młodych mężczyzn nadal próbuje przebić się przez gęsty tłum, wymyślając coraz to nowe pomysły na blogowy biznes. I nie byłoby w tym naprawdę nic złego, pod warunkiem, że podciągną nieco poziom swojej wiedzy, zanim znowu na krętej modowej ścieżce, spotkają pana Chajzera! :)